Wtorek. Dzień wolny od zajęć. Podczas odstawiania dziadka do szpitala rozmyślałem o zbliżającym się przeglądzie. W mieście siedzę dopiero miesiąc. Nie wiem gdzie warto udać się na przegląd. Nie wiem nawet gdzie w ogóle robią przeglądy. Noooo... wiedziałem tylko gdzie teściu robi przegląd ale to jest ponad 20km ode mnie i w dodatku za miastem Stwierdziłem ze przebijać się przez całą "wioskę" nie będę i popytam tutejszych znajomych gdzie oni robią przeglądy. I nagle zapaliła się żarówka nad moją głową. :D "Przecież ostatnio jak kręciłem się w okolicy akademika, w którym mieszkam był jakiś warsztat i na płocie wisiał jakiś "plakat" dotyczący przeglądów". Zaraz po powrocie z akademika przeczłapałem te 3 kroki do okolicznego warsztatu. Zapytałem o wolny termin na przegląd. W odpowiedzi usłyszałem, że mogę wjeżdżać od razu. Bez zastanawiania skoczyłem po samochód i w mgnieniu oka byłem z powrotem w warsztacie. Ledwo zdążyłem wysiąść z Hieny a ta już była po przeglądzie, który przeszła niemal celująco. Mechanik robiący przegląd powiedział tylko, że muszę odpowietrzyć hamulce bo pedał hamulca bierze trochę głęboko. W sumie wiedziałem, że Hienie nic nie dolega ale jednak pojawił się u mnie banan na twarzy po usłyszeniu opinii mechanika o moim jeździdle