Nadszedł czas wykonać przegląd instalacji LPG. Wg zaleceń powinno się go wykonywać co 15 tys. kilometrów. U mnie było to 16 tys., ale wcześniej nie miałem czasu, aby umówić się z gazownikiem.

Przegląd zajął jakieś pół godziny i zostały wymienione filtry fazy ciekłej oraz lotnej. Usterek nie wykryto. Został poprawiony tylko jeden drobiazg, który istniał od momentu montażu, mianowicie wskazania ilości gazu w zbiorniku. Wskaźnik ten pokazuje ilość gazu za pomocą czterech zielonych diod i jednej czerwonej (rezerwa). Do tej pory po zatankowaniu do pełna świeciły się wszystkie cztery zielone diody, potem dość długo trzy, potem od razu jedna i na końcu czerwona, gdy gazu już było mało. Winowajcą okazało się błędne ustawienie drugiej diody, która miała zaprogramowany ten sam poziom gazu, co dioda trzecia - zapewne pomyłka przy konfigurowaniu sterownika. Kilka kliknięć w komputerze i problem został rozwiązany.

Przegląd stał się też dobrą okazją do podsumowania kosztów związanych z instalacją LPG. Przez te 11 miesięcy od daty montażu przejechałem 16 tys. kilometrów i zatankowałem 1450 litrów gazu. Zatankowanej benzyny nie liczę, bo nie ma ona wpływu na kalkulację.

Postanowiłem dość precyzyjnie obliczyć te koszty. Korzystając z wpisów z dziennika kosztów, przeanalizowałem ceny gazu i benzyny w poszczególnych miesiącach i obliczyłem średnią ważoną różnicy cen obu paliw uwzględniającą liczbę kilometrów pokonanych przeze mnie w danym miesiącu. Różnica ta wyniosła 2,33 zł.

Przyjmuje się, że spalanie LPG jest o 20% wyższe niż benzyny, więc gdybym zamiast gazu lał PB 95, to pewnie wyszło by tego jakieś 1210 litrów. Mnożąc tę liczbę przez obliczone chwilę wcześniej 2,33 zł, wychodzi 2819 zł i jest to kwota, którą zaoszczędziłem. Biorąc pod uwagę koszt instalacji (2600 zł), większy koszt badania technicznego (+60 zł) i koszt dzisiejszego przeglądu i filtrów (140 zł), okazuje się, że właśnie zakończył się okres zwrotu kosztów inwestycji i zaczął okres oszczędności! :D Miła perspektywa