Wiadomo, że na początku poruszanie się po dużym mieście, dla osób dopiero co po zdanym egzaminie, jest nie lada problemem. Nie jeżdżę jednak jak ostatnia pipa tylko, staram się szybko oceniać sytuację i to co się dzieje i za mną, i przede mną. Chodzi mi o to trąbienie. Dojeżdżam do skrzyżowania Piłsudskiego - Powstańców (Wrocław). Mam co prawda zielone ale widzę że nie dam rady się przepakować na drugą stronę skrzyżowania, więc grzecznie zatrzymuję się przed sygnalizatorem. I wtedy jakiś osioł, co na pewno nic nie widzi co jest z przodu, macha swoimi pokręconymi małymi łapkami i mocno gestykuluje. Ja nic, dalej stoję i czekam na zmianę świateł. Po zmianie, ja i ten facet spokojnie przejeżdżamy przez skrzyżowanie (czas oczekiwania - 40 sek). Ale co facet robi? Jedzie dalej tym swoim pierdzielem i wyprzedza mnie na kolejnych pasach i gwałtownie hamuje przede mną szczerząc ryja jaki to on jest boski..czasem żałuje, że nie jeździ ze mną mój kuzyn z drogówki..i chyba zacznę spisywać numery. Cóż facet oczywiście dalej się podnieca swoją "zaj...bistością", zmieniam pas do skrętu w lewo, on jest obok, pozdrawiam go międzynarodowym gestem i jadę dalej.

Jakie są wasze sytuacje? i do tych co się spieszą miedzy światłami - tak się spotkamy na następnych