Witam

W skrócie opisując, zakupiłem ten samochodzik od Wujka mojej drugiej połówki. Ktoś wjechał mu w tyłek, a on stwierdził że nie będzie tego naprawiał i że woli się tego pozbyć. Opel jak na 96 rok produkcji i taki przebieg okazuje się nie być w najgorszej kondycji blacharskiej mimo że ostanie 70 tyś przejeździł na taryfie. Mój brat ma takiego samego, rdza dobrała mu się już do połowy kabiny, włącznie z tym że wyżarła mu gniazda amortyzatorów i te weszły mu do bagażnika. Ten po za jedną maleńką dziurką w podłodze, która jest efektem uprzedniego uderzenia podłogą i niezabezpieczenia tego miejsca jest w miarę cały. Co do silnika... hmm, lepiej się nie wypowiadać, jak to powiedział wuj Dominik "panie to wersja limitowana z dwusuwem pod maską!!!" więc więcej nie będę pisał na jego temat na razie. Tyłek udało się uratować, bez nacinania, podgrzewania i spawania, niestety nie mam dokładnych fotek. Jedną jedyną jaką zrobiłem telefonem to już po wyprostowaniu spasowaniu i pomalowaniu akrylem tyłu. Auto jeszcze tego samego dnia udało się złożyć. Niestety było już za ciemno by zrobić zdjęcia całości. robota blacharska przebiegła bez zarzutów. Mimo mocno pofałdowanego kawałka podłogi bagażnika udało się uzyskać efekt w miarę zadowalający. Niestety lakier to już inna bajka. Namieszany w sklepie lakierniczym lakier, jest ciut jaśniejszy od oryginału. Nie jestem lakiernikiem, więc przyznaję, że tu zapewne spaprałem robotę. Jednak z braku gotówki, samochód trochę łaciaty, będzie musiał zimę przejeździć i zastępować godnie Wartburga, który zgodnie z planem trafi pod kocyk. a na wiosnę, jak trochę zaoszczędzę, Opel być może trafi w fachowe ręce i zostanie porządnie odmalowany.

Pozdrawiam