W dniu dzisiejszym tj. 20 marca 2011 roku z wielkim żalem i bólem rozstałem się z moim golfikiem. Przy przebiegu trochę ponad 282k km zmienił właściciela.

Zakupiony został w maju 2010 jednak zdążyłem się z nim zżyć. Zawiódł mnie raz i to niedawno zapowietrzając się. Blacharka nie była jego mocną stroną - tu przytarte, tam pęcherz, jednak dla mnie to autko miało swoją duszę mimo, że wyglądało z zewnątrz niezbyt dobrze. No ale przy ograniczonym budżecie musiałem wybierać - albo stan techniczny albo wygląd. Zawsze wybierałem to pierwsze.

Przy golfie dużo rzeczy nie zostało zrobionych, bo i dużo rzeczy nie wymagało robienia - wymiana oleju i filtrów, zmiana rozrządu, uszczelnienie pompy wtryskowej, wymiana zaworka sterującego turbiną i przewodów podciśnienia to były najpoważniejsze "naprawy".
Nowemu właścicielowi nie owijałem w bawełnę - do zrobienia jest: wymiana oleju i filtrów (olej zakupiłem jednak nie zdążyłem już wymienić) oraz dojście co stuka w prawym przednim kole - uroki naszych dróg. Reszta to duperelki. Omijając blacharkę Choć tu też nic poważniejszego nie ma - jedynie jeden błotnik do wymiany bo ruda się z nim mocno zaprzyjaźniła.

Na pożegnanie wrzucam jeszcze kilka fotek robionych w zimie. Mam nadzieję, że golf nie zawiedzie nowego właściciela tak jak mnie nie zawodził