W sobotę o 5:15 wyjechałem autobusem ze Stalowej Woli po Uaza do Kątów za Jasłem. Ok. godziny 10 byłem na miejscu. Podpisaliśmy umowę i nadszedł czas na powrót. Pogoda była straszna. Raz padał deszcz, raz świeciło słońce, ale ciągle wiał straszny wiatr. Zatankowałem go od razu do pełna, aby nie zatrzymać się nagle na drodze z pustym bakiem. Wracałem do Stalowej Woli przez Dębicę i Rzeszów - miałem tam sprawy do załatwienia.
Podróż uważam za udaną. Prędkość maksymalna na trasie wynosiła 80km/h z górki. Miny ludzi w lepszych samochodach - bezcenne.
Nie ukrywam, że było głośno. Efektu dodawała także trzepocąca opończa. Miałem wrażenie, że zaraz się porwie przez ten wiatr. Muszę jednak przyznać, że nie podróżuje się nim jak taczką. Od wielu ludzi słyszałem opinie, że ma strasznie twarde i niewygodne zawieszenie. Było wręcz na odwrót. Nawet nie czułem zmęczenia po powrocie do domu. Oczywiście musiałem zahaczyć o leśną drogę.

P.S. Zdjęcia są zrobione z Dębicy. Jedno przy McDonaldzie, drugie na osiedlowym parkingu.
Pozdrawiam!