W 1992 roku, czyli kiedy byłem szczylem z II klasy w największej księgarni w mieście pojawiło się coś, co jako młody miłośnik motoryzacji mieć musiałem. Polska Oficyna Wydawnicza BGW przy współpracy z popularnym do dziś wydawnictwem DeAgostini rozpoczęła wydawanie boskiego (do dziś) cyklu Encyklopedia SuperAuta. Wydawnictwo wcale nie obszerne, ale informacji w nim bez liku. Historie najlepszych modeli, życiorysy projektantów, producentów itd. Kompendium wiedzy z najwyższej klasy motoryzacyjnej - super auta pełną gębą.

Byłoby pięknie gdyby nie fakt, że po 7 - słownie: siedmiu - wydaniach, BGW nie zaprzestało kolportażu tego cyklu Pamiętam jak dziś nasze (moje i ojca) spacery do księgarni i przeczące gesty uprzejmej pani zza lady. Za każdym razem liczyłem, że wrócimy do domu i zobaczymy nową rozkładówkę... tak, to czasy kiedy na rozkładówce liczył się super wóz, a nie Pamela Anderson chociażby Wyobrażacie sobie? Perfekcyjne wtedy wydawnictwo, super zdjęcia, ciekawe historie, dane techniczne i ogromny w ówczesnej skali plakat z technicznymi zawirowaniami. Idealna lektura dla 8-latka i to na długie wieczory. Coś fantastycznego. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek później cokolwiek papierowego dało mi więcej przyjemności (nie znałem jeszcze wartości pieniądza, choć w domu się nie przelewało). Ósmego numeru się nie doczekałem. Trochę przekoloruję, ale poczułem zawód porównywalny z wiecznie spóźniającą się prenumeratą Top Gear, a później z brakiem przedruku mojego listu w nagradzanej rubryce

Żal był jeszcze większy, kiedy człowiek nabrał rozumu, zestarzał się i zaczął żałować zniszczonych rozkładówek, zaginionych numerów itd. Wreszcie się udało. Odkupiłem całość. W dniu dzisiejszym dostałem świetnie zachowane wszystkie z siedmiu opublikowanych numerów. Zebrało się na wspominki

Nr 1 - Ferrari Testarossa
Nr 2 - Jaguar E-type
Nr 3 - Porsche 959
Nr 4 - Lamborghini Countach
Nr 5 - Honda NSX
Nr 6 - Chevrolet Corvette
Nr 7 - Lotus Esprit

w kolejnym miał być Mercedes Gullwing, a później BMW 850i... i wieeele kolejnych Z tego co dziś widzę na rynku prasy ówczesnej, chyba nikt nie złowił kolejnych części serii.

Wielka wielka szkoda...