akurat w miniony weekend trafiła mi sie okazja sprawdzenia jak wygląda świeżo oddany skrawek autostrady A1 Stryków Kowal
Na drogę wpadłem w niedzielne popołudnie
Na początku jechałem chwilkę a2 w stronę warszawy wypatrując oznaczeń o zjeździe na A1 - trzeba przyznać, że natężenie ruchu miedzy lodzia a warszawa jest juz spore.
Ale jak tylko wykręciłem się ze ślimaków na węźle zapanowała cisza i spokój, ruch na nowej A1 jest bardzo mały.
Na całym odcinku do Kowala minąłem tylko 3 osobówki i żadnego tira
W drodze odpalonego miałem Naviexperta - w zasadzie dobrze sobie radził, wdział drogę tylko w 1 miejscu nagle zginał mu 2 pas autostrady, ale po tę gdzieś go znalazł
cała droga zajęła mi około 40 minut i już byłem 14 kilometrów przed Włocławkiem
Na mijanych wiaduktach dość często wdziałem ludzi stojących i obserwujących ruch na drodze...
Idylliczna atmosferę popsuła niestety droga powrotna - niedzielna późny wieczór.
Nie co juz zmęczony wracałem do łodzi szczęśliwie odwożąc teściowa do jej domu gdy nagle w świetle reflektorów prze de mną na drodze zobaczyłem 2 kundle wielkości owczarka
zrobiło mi się gorąco.. na liczniku było 150 km /h (wg gps u 140)
mocno bujnęło mi samochodem, ale nie wpadłem w poślizg i nie strąciłem panowania nad cliówka - udało mi sie minąć psy pasem awaryjnym.. ale fala gorąca mnie zalała...
widać ktoś puścił ruch na autostradzie ale zapomniał zrobić barierki dla zwierząt