Dnia 10.02.2012 wczesnym ranem wyszedłem "przegonić" Czarną Niunię". Co tak będzie stała. na mrozie - jeszcze się rozchoruje.A stała już tak tydzień. Z mozołem ale się odezwała, jej akumulator powoli zaczął już dogorywać. Wyłączyłem samochód, wyjąłem akumulator, ogrzałem go.Mały test woltomierzem - 12.2V na zaciskach bez obciążenia wskazywało na wyładowanie. Podpiąłem prostownik i prądem 0.05 pojemności zacząłem go podładowywać. Napięcie na zaciskach szybko wzrastało. Po odpięciu prostownika po jakichś 2 godzinach napięcie znowu spadło do 12,4V. Akumulator do wymiany. Zakupiłem nową bateryjkę dla mojej niunii. Następnego dnia wczesnym rankiem postanowiłem założyć akumulator. Po tej operacji przekręcam stacyjkę i ku mojemu zdziwieniu Niunia zaczęła mrugać do mnie kontrolką CODE. Pięknie Niunia zapomniała kodów wszystkich kluczyków. Dlaczego prowadzisz ze mną takie gierki? No cóż trzeba jechać do lekarza. Zaciągnąłem oporną Włoszkę do serwisu - na lince oczywiście przy minus 15 stopniach Celsjusza przy otwartych szybach aby nie parowały - dała mi wycisk. W poniedziałek telefon z serwisu; dowiaduję się,że niunia zaczęła flirtować z mechanikiem; zaczęła puszczać mu oczko lampką ciśnienia oleju. Chyba jej się spodobało w ASO gdzie jak mniemam ostatni raz była z jakieś 10 lat temu. Przypadłość przejściowa. ciśnienie oleju prawidłowe, prawdopodobnie czujnik ciśnienia oleju się zawiesił. Przyjechałem po nią, zapłaciłem, uruchomiłem. Zawarczała na mnie nieco zużytym wariatorem faz a po dwóch sekundach już pięknie do mnie mruczała. Ja ci ten wariator wybiję z głowy (a raczej wymienię) ale nieco później, może jak nazbieram trochę pieniędzy. I JAK TU JEJ NIE KOCHAĆ??? Stroi fochy, jest droga w utrzymaniu. Ekscentryczka. Jak większość kobiet.