Po pierwsze, zaskoczenie... nie wiem jak to się stało ale nagle chłodnica zaczęła trzymać i nic z niej nie wyciekało więc przyznaję się że podjąłem dość odważną decyzję o wyjeździe z takim jej stanem jaki był. Wiem, pewnie mnie zaraz zjedziecie że nie myślałem o konsekwencjach ewentualnego przegrzania silnika no ale trudno. O dziwo poziom płynu nadal się utrzymuje co nie zmienia faktu że i tak chłodnica jest do wymiany bo być może najzwyczajniej w świecie zakleiła się w środku jakimś shitem co jest powodem owej niespodzianki.
A więc przyszło co do czego bagażnik zapakowany, jeszcze krótki sen i w drogę. Wyjechaliśmy z z moja dziewczyną około godz. 4.30 na nieco spóźnione ale jakże zasłużone wakacje do Zakopanego. Trasę wcześniej obczailiśmy tak żeby nie pchać się przez Kraków a przy okazji odwiedzić Wadowice. No i cóż, chwilka zagapienia i trochę się pogubiłem na Śląsku. Później pomijając fakt kilku odcinków dróg o ruchu wahadłowym trasa przebiegła bez problemów. Auto na serpentynach i stromych podjazdach radziło sobie wyśmienicie.
O samym pobycie nie będę Wam pisał bo nie o to tu chodzi
Droga powrotna upłynęła bez żadnych większych pomyłek nawigacyjnych
Aha i jeszcze jedna ciekawostka sfotografowana podczas powrotu na zdjęciu poniżej...
Podsumowując: przebyte kilometry: 820, średnie spalanie: 6,6L/100km czego dowodem jest fotka.