Dnia wczorajszego zawiozłem moją Panią na stancję z całymi tobołkami. Niechaj sobie mieszka a sama tłuc się busami nie będzie. Zaparkowałem autko grzecznie i spokojnie. Chwile jeszcze posiedzieliśmy w autku i nagle.... "BUM!". Wyszedłem. Obejrzałem dookoła, zajrzałem pod... niby wszystko całe. odpaliłem, jest ok. Zaniosłem tobołki i tak dalej. Pora wracać.

Mesio zapalił idealnie. rozgrzał się. Pyk na gaz. i ruszam. Lublin jak najbardziej ok. Wszystko bangla(nawet mini drag race z BMW 520 wygrałem). Już na trasie zwalniam bo Tir zjeżdża na tankowanie. Potem 2... gazu...i... nic. Zero reakcji(znaczy wskaźnik ekonomiki na full) obroty stoją, prędkość stoi. Może nie ten bieg? sprawdzam... poprawiam... brak poprawy. Chwilka pompowania "gazem" jadę.

Zdarzyła się sytuacja kilka razy na trasie Lublin - Kraśnik. Zarówno na benzynie jak i na gazie. W chwili obecnej stoi w warsztacie brata żeby znaleźć przyczynę...

I tu moje pytanie. Czy komuś zdarzyło się coś podobnego? Ewentualnie przyjmę rozwiązanie...

EDIT: Przepraszam bardzo. To nie była linka tylko rozerwany przewód od króćca przez które "lewe" powietrze dostawało się do układu.