No i nadszedł ten dzień. Pierwszy raz wychodząc rano do pracy, po zajęciu miejsca za kierownicą mojego Stilo, dowiedziałem się, że mój samochód wziął sobie wolne Po paru łech, łech zrobił prrrr. Okazało się, że tygodniowy postój pod gołą chmurką przy -15° doprowadził do kapitulacji akumulatora. Fakt, od ponad dwóch lat jak mam to auto, nie zaglądałem do tej bateryjki. Wiem, fala krytyki mojej osoby jest tu w pewien sposób uzasadniona. Prawidłowo powinienem przez sezonem zimowym sprawdzić jego stan, a już na pewno nie zostawiać go na tak długi okres na mrozie, ale...
- po pierwsze dostęp do akumulatora w Stilo jest dość utrudniony,
- po drugie byłym dość mocno przeziębiony i niewskazane było bawienie się przy samochodzie w taką pogodę.
Przy okazji sprawdziłem jak działa ubezpieczenie assistance na taką okoliczność, ale o tym w następnym wpisie jak odbiorę auto od mechanika.