Zima dobiegła końca, ociepliło się, więc z przyjemnością zabrałem się za konieczne wymiany, które powinny mieć miejsce kilka miesięcy wcześniej, a które z lenistwa zaniechałem.
Ale do rzeczy i od początku: po ustaniu mrozów i ustabilizowaniu się temperatur w okolicach +5, A. poinformowała mnie, że samochód co prawda odpala bez problemu tak jak dotychczas, ale trzęsie się i kopci. I tak do momentu rozgrzania się silnika, po którym wszystko wraca do normy. Trochę mnie tym zmartwiła, więc przetestowałem samochód z rana, potwierdziłem nieprawidłowości i przystąpiłem do działania. I tak na pierwszy ogień poszły świece żarowe (po cichu liczyłem, że to może przepalona świeca/świece są przyczyną), później zaś kompletny rozrząd z pompą wody (tak, tak wiem, że powinienem zrobić to w zasadzie zaraz po zakupie auta, ale jakoś tak wyszło...), filtry, olej, a przy okazji nawet miska olejowa. Niestety efekt porannej trzęsiawki i kopcenia pozostał...

Najbliższym krokiem, będzie teraz pomiar szczelności cylindrów.
Co prawda mam nadzieję, że przyczyną całego zamieszania jest końcówka wtrysku, która leje i jednocześnie wielką nadzieję, że nie posypała się pompa, ale od czegoś trzeba zacząć eliminację problemu...

PS. Łączny koszt gratów: 1370 PLN (olej castrol półsyntetyk 4 litry, pasek rozrządu Gates, dwie rolki prowadzące, rolka napinacza, pompa wody, pasek wielorowkowy, filtry: powietrza, oleju, paliwa, kabinowy, 4 szt. świec Denso, miska olejowa, korek wlewu oleju)