W dniu odebrania nowego autka a było to 24 lutego 2010 roku, zdążyłem zrobić dobre ponad 100 km, tyle że nie wiem dokładnie ile bo najpierw trzeba się było nacieszyć wszystkim, a komputer pokładowy oczywiście ustawiony był w milach :-/
A pierwszą długą podróż Venga odbyła już następnego dnia 25 lutego startując po drugiej w nocy do Dover. Miejsce docelowe Wrocław. Ponieważ miałem jeszcze jakieś 10 dni urlopu a oryginalnie miałem lecieć samolotem, to w nosie miałem samolot, musiałem się przecież nacieszyć nowym nabytkiem, chyba nikt by sobie nie odpuścił. Tak więc miałem okazję zrobić konkretną jazdę! Na szczęście sam nie jechałem i miałem zapasowego kierowcę. Z ogromu wrażeń przed podróżą spałem raptem 2 godziny, no i jak wyruszyłem to opuściłem miejsce kierowcy dopiero przy wjeździe do Niemiec. Więc już trochę kilometrów było za nami. Ale ponieważ trasa przez Niemcy jest najdłuższym kawałkiem to jeszcze zasiadłem tam za kierownicę. Ale trochę wcześniej kiedy prowadził mój tata, to na jego nieszczęście na jakimś dziwnym kawałku przekroczyliśmy prędkość o raptem 20 km o czym się przekonaliśmy bo chwile później przy jakimś zjeździe objeździe złapała nas POLIZEI!
Pan policjant wytłumaczył że tam gdzieś wcześniej było ograniczenie nie pamiętam już do ilu, pan z szuszarką nas namierzył i bardzo tanio bo tylko 30 euro... Na szczęście tyle mieliśmy i dalej w droge...staraliśmy się już trzymać limitów żeby nie powtórzyć historii. Za jakiś czas wsiadłem znów za kółko no i trafiliśmy na kawałki bez ograniczenia no i tam już jechałem ile się dało, jakieś 176 km/h na godzine z górki. No i muszę przyznać że fotele w Vendze są bardzo wygodne, w ogóle nie czuć jakiegokolwiek dyskomfortu. Na gługie trasy jak ulał, z resztą tak samo jak na krótkie. Tak więc jechało się wyśmienicie, autostrada A4 już Polsce na szczęście płaska jak stół, tylko niemcy albo polscy niemcy grzeją tak jak w Niemczech.

Później pojeżdziłem po Wrocławiu...aż żal jeździć takim nowym autem po tych naszych polskich dziurach. Zrobiłem jeszcze wycieczke pod Kraków i z powrotem. Przed tą wycieczką przestawiłem w końcu komputer pokładowy na kilometry i przy 80-90-ciu km/h komputer wskazywał że można osiągnąć spalanie 4 litry 100 km. Bo te angielskie Mpg (mile na galon) zupełnie do mnie nie dociarały.
No i pod koniec urlopu już wyjechałem 3 dni wcześniej żeby zrobić dwa postoje po rodzinie w Niemczech bo wracałem sam. No i po drugim postoju rano przed wyjazdem zastała mnie potężna zima! Tragedia do jazdy. Przy wyjeździe z miasteczka do autostrady tyle tego śniegu było że przy każdym hamowaniu bardzo dobrze doświadczyłem działania ABS-u. A na autostradzie w Niemczech też wcale lepiej nie było, ale chociaż dało się jechać dość szybko. Jakaś audica w pewnym momencie zmieniała pas i tak mi walnęło tym zmarzniętym szlamem że myślałem że mi przednią szybe wybije. Ale nic się nie stało. Później w Belgii już było sucho i nawet słoneczko świeciło. Tak więc w niecałe dwa miesiące od zakupu do dnia dzisiejszego udało mi się nacieszyć i najeździć 5300 km.