Witajcie,
zacznę może od tego, że sytuacja miała miejsce prawie miesiąc temu, ale z braku czasu piszę o tym dopiero dziś. Pewnego pięknego wtorkowego dnia wybraliśmy się z moją lubą do Krosna aby wybrać obrączki ślubne. Wracając zadowoleni z udanych oględzin palcowych GPSów zawinęliśmy do mojej przyszłej teściowej do pracy i wracamy do domciu. Dojeżdżamy do obwodnicy Krosna w miejscu gdzie zaczyna być ona dwupasmowa i z daleka widzę że na najbliższych światłach jest zielone. Więc pewny siebie jadę sobie te 70km/h i pech chciał dosłownie 10m przed sygnalizatorem zapaliło się pomarańczowe. Nie hamowałem bo sensu nie było a tu pstryk, pstryk i już mnie mają. Od razu mówię do lubej, że to na pewno nam zrobiło i że jak mi przyjdzie 500zł za czerwone to nie przyjmuje. Po niecałych dwóch tygodniach przychodzi ładny list z Urzędu miasta a tam 200zł i 4pkt za przekroczenie prędkości o 25km/h. Co mi się uwaliło we łbie, że tam od początku dwupasmówki zawsze było 70km/h nie wiem. Ale szczęście w nieszczęściu lepsze 200 niż 500. Przyznałem się bez bicia, że to ja marny pył winien jestem tej strasznej zbrodni. Przychodzi mandacik a tu kwitek na 150zł. Fajnie, że przynajmniej te 50zł obniżyli Coś pechowy ten kwiecień dla mnie, bo rok temu w kwietniu dostałem 100zł i 4pkt za prędkość.
pozdro