Witam po prawie roku użytkowania Fiacik po raz pierwszy nie zdołał wrócić do domu o własnych siłach, puszczając go na luz przed skrzyżowaniem zgasł, to akurat z mojej winy bo nie był jeszcze rozgrzany a wcisnąłem już ssanie no ale nic, hamuję i próbuje zapalić Fiacik standardowo pali na dotyk lecz bendix nie wrócił to go zgasiłem i próbuje znowu tym razem jednak bendix wogóle nie wyskoczył i przy kolejnych próbach odpalania było to samo jako że nie była to zbyt ruchliwa ulica to wysiadłem i odpaliłem na pych ale wtedy ku mojemu zdziwieniu bendix był ciągle zazębiony z kołem zamachowym a podczas kręcenia rozrusznikiem tak jak by wogóle nie wyskakiwał więc jedyne wyjście jakie mi zostało to poprosić znajomego o przyciągniecie mnie do domu
W domu troszkę kombinacji z rozrusznikami, bendixami itp. jednak wkońcu złożyłem jeden dobry rozrusznik, zamontowałem go i już jest dobrze ale już powoli szykuję się następna robota gdyż po zdjęciu przewodów WN z 1 i 2 cylindra ledwo co odczuwa się różnicę w pracy silnika więc pewnie zawory trzeba będzie dotrzeć, niedługo zmierzę sprężanie w cylindrach to już powinno na 100% wszystko wyjaśnić, ale czego nie robi się dla takiego auta jak FIAT 125P