Podzielę się z Wami jeszcze moimi doświadczeniami dotyczącymi zawieszenia Outalndera. Ja kupiłem samochód z przebiegiem poniżej 130 tys km z zawieszeniem nieserwisowanym prawie zupełnie, no bo użytkowanym w warunkach Europy zachodniej, a zatem w krainie o wiele lepszych dróg.
Jest bowiem tak, że Outlander ma bardzo twarde i trwałe zawieszenie. Wszelkie elementy gumowe i metalowo-gumowe należą do solidnych, no ale solidność, nawet w wydaniu japońskim, też ma swoje granice wytrzymałosci. U mnie akurat wyszło tak, że jak zakupiłem samochód to wszelkie badania układu jezdnego na bieżniach i szarpakach, miały wyniki zadziwiajaco idealne. Ten ideał trwał ok. 7 - 8 tys km jazdy po polskich drogach, dodam do tego, drogach w wersji jesienno-zimowo-wiosennej, a zatem najgorszej jaką mozna sobie u nas wyobrazić.
Skutek jest taki, że większość tulejek gumowych bardzo skomplikowanego zawieszenia Outlandra stwardniała, a nastepnie była poddana licznym uderzeniom, co w efekcie poskutkowało wybiciem i stukaniem, skrzypieniem i.t.d.
Szczególnie dokuczliwe było trzeszczenie tulejek tylnego mostu, które to rozwarstwiły się i mimo, że nie stukały to odrażająco trzeszczały przy najmniejszych ruchach.
Diagnoza kilku serwisów, w których byłem była różna. Generalnie wskazywano mi różne przyczyny i różne elementy do wymiany. Spisałem sobie wszystkie, no i zakupiłem w sklepie internetowym, a następnie wybrałem jeden najrozsądniejszy serwis zawieszenia i wymieniłem wszystko za jednym zamachem, w ciągu jednego dnia.
Efekt oczywiście rewelacyjny, znakomite tłumienie drgań, stuków.
Zainteresowanym mogę podesłać schematy tylnego zawieszenia, które ma najwięcej dziwnych rozwiązań z kosztownymi elementami.
Paranoją tego zawieszenia jest to, że jedna tuleja kosztuje np. 20 - 30 zł. a druga niewiele większa prawie 400 zł.
Liczę na to że po takim remoncie zawieszenie wytrzyma conajmniej kolejne 130 tys km.
Koszt wymiany wszystkiego - ok. 3000 zł. z robocizną.