Kiedy nastała wiosna i można było grzebać w samochodzie na otwartym powietrzu, zająłem się następnymi naprawami samochodu. W pierwszej kolejności poprawiłem konserwacje tylnich nadkoli, stara konserwacja była już krucha i odpadała od blachy. Luźna konserwacja została usunięta, nadkola odtłuszczone i zabezpieczone nową konserwacją.

W lipcu kiedy zaczęły się letnie temperatury a klimat w samochodzie zaczął przypominać piekarnik zabrałem się za naprawę klimatyzacji. Problem z klimatyzacją polegał na tym że chłodziła bardzo słabo a sprzęgło sprężarki rozłączało się co pół minuty. Pierwsze podejrzenie padło na brak czynnika w układzie. Wizyta w warsztacie celem której było nabicie klimatyzacji wykazała, że układ jest szczelny a czynnika też nie brakowało. W układzie było 550g freonu, podczas gdy maksymalna ilość czynnika to 650g. Okazało się, że nie działa wentylator chłodnicy klimatyzacji, ciśnienie w układzie rosło do wartości maksymalnej i wywalał presostat wysokiego ciśnienia. Przyczyną niesprawnego wentylatora był brak masy spowodowany skorodowanym punktem masowym w komorze silnika. Śruba oraz gwint były skorodowane a końcówka oczkowa przewodu całkowicie pokryta tlenkiem miedzi. Wystarczyło użyć neutralizatora rdzy na śrubie i gwincie, papieru ściernego na końcówce oczkowej oraz przykręcić przewód do karoserii żeby klimatyzacja zaczęła działać jak należy.

We wrześniu wymieniłem plastikowy panel w lewym przednim nadkolu, z oryginalnego w niewyjaśnionych okolicznościach została tylko połowa. Nowy panel kosztował 40zł a jego montaż był szybki ale nie obyło się bez problemów. Otwory technologiczne pod śruby, zapinki i otwór rewizyjny od śruby mocującej przedni zderzaka, wypadły w innych miejscach niż miejsca mocowania w samochodzie.
No cóż taki urok zamienników.