Wczoraj jak byłem na drugiej zmianie w pracy dzwoni mi moja kobieta że jak dojechała to dym się jej z pod maski wydobywa i chyba się pali. Pierwsze co przyszło mi na myśl to płyn chłodniczy. Kazałem jej poprosić jakiegoś faceta żeby jej to ostrożnie sprawdził i faktycznie płyn chłodniczy się zagotował i obrzygał przez korek zbiorniczka wyrównawczego cały silnik jak leci. Dziś o 6:00 pojechałem odebrać z pracy moją luba i obejrzeć Yogiego. Podejrzewałem pęknięty wąż chłodnicy. Ku mojemu zdziwieniu węże były OK. Zapuściłem silnik i po paru minuta zaczęła się woda gotować w zbiorniczku. Myślę sobie co jest u licha? Zbadałem wszystko dokładnie i objawy są takie górny wąż chłodnicy gorący jak diabli, dolny wąż zimny jak i cała chłodnica. Diagnoza nie ma obiegu. Wkurzyłem się bo w połowie lipca mechanik wymieniał mi pompę wody i zaś by ją szlak trafił? Będę do niego dzwonił i reklamował to dziadostwo zwłaszcza że nie była taka tania. Jestem ciekaw co mi powie i jak się sprawy potoczą ewentualnej reklamacji???