Wczoraj zmieniłem w bolidzie olej. Przez rok zrobiłem niecałe 10 000 km. Trochę śmieszny przebieg, zważywszy na to że poprzednią meganką kręciłem ok 35 000 km rocznie. No ale okres studiów i dojazdów minął bezpowrotnie W domu jest jeszcze saxo, którym żona śmiga a czasami ja również tak więc przebieg rozkłada się między dwa wozidła. Ale do rzeczy. Kupiłem Castrol Magnatec 5w40 + filtr olejowy Mann. Oczywiście pełen syntetyk. Celowo o tym wspominam gdyż na korku wlewu oleju znalazłem symbol oleju 5w20. Szczerze mówiąc to w Polsce nigdy nie spotkałem się z takim olejem. W Stanach olej ten jest bardzo popularny. Jest bardzo rzadki, w sensie konsystencji ale mimo klasy 5w20 jest to olej mineralny - szok! Nikt nie jest w stanie mi odpowiedzieć dlaczego jankesi leją do nowych aut mineralną oliwę? Co prawda wymienia się go tam co 3000 mil (ok 4800 km) nie mniej jednak wiadomo, że mineralny ma gorsze właściwości od dobrego syntetyka. Tak czy siak po sprowadzeniu auta do kraju przeszedłem na pełen syntetyk. Nie miałem zamiaru szukać unikatu jakim jest 5w20 (choć wiem, że można go w kraju dostać) a po drugie, na syntetyku śmiało mogę 15 - 17 tys km śmigać. Podczas wymiany, zaprzyjaźniony mechanik, od razu rzucił okiem na zawieszenie i ogólnie całe podwozie - jak narazie wszystko git tylko na wielu elementach zawieszenia, typu wachacze, ramy pomocnicze, wszelkiego rodzaju uchwyty pokryte były delikatnym, rudzielcem Zero oznak korozji na podwoziu w sensie podłogi ale w tak młodym aucie trochę to drażni. Na lato pomyślę o jakimś solidnym zabezpieczeniu antykorozyjnym bo strach pomyśleć co może być za 4 - 5 lat.