Witajcie!


Wczorajsza Noc Muzeów może zostać zaliczona do udanych. Wybrałem się z kobitką i znajomymi do Wrocławia. Jak za darmo można się odchamić to czemu by nie :D No i oczywiście trzeba było wybrać się do Muzeum Motoryzacyjnego "Topacz". Było już ciemno więc nie było co robić fotek z zewnątrz. Jednak genialna hala zrobiona w starym stylu, zacne podwórze, dookoła którego można ujrzeć inne budynki (Hotel, Restauracja, Sala Balowa itp.) i... nie do opowiedzenia - do zobaczenia!

Właściciel zapewnił ciekawą atrakcję, mianowicie dojazd z niemal centrum (wzgórze Andersena, nieopodal dworca PKS) do siebie (Ślęza, kawałek za Wrocławiem, peryferie takie) organizował co bodajże 30min własnym autobusem. Nie byle jakim, ponieważ żółtym, typowym amerykańskim "School Busem" Niestety zapomniałem o tej opcji, i dostaliśmy się tam Poldusiem. No a w środku - nie mała kolekcja. Nie licząc polskiej dumy(?) motoryzacyjnej zobaczyć można było auta zza oceanu, jak i od naszych bezpośrednich sąsiadów. Dodatkowo sporo starych dokumentów, znaczków, detali itp. (niestety nie ta godzina - nie ten sprzęt fotograficzny ;c) No i to co tygryski też lubią i to nie tylko najbardziej, czyli od groma motocykli (Nie ma Boga, jest MOTÓR!). Na ścianach jawią się PRL-owskie neony. Klimatyczne miejsce. Sporo aut rok temu widziałem na Zlocie Samochodów Klasycznych w Oławie (inny motoblog u mnie).


Niżej zdjęcia pojazdów, którymi człowiek nacieszył oko Przepraszam za jakość, jednak lepszy rydz niż nic. Dla ciekawskich link mówiący więcej o tym miejscu:
http://www.muzeum.topacz.pl/

Miłego oglądania życzę, oraz serdecznie polecam odwiedzić to miejsce!