Trochę się wahałem z tym wygłuszeniem mojego i30 bo nie byłem do końca pewien na co stać faceta, który ma to zrobić a co się z tym wiąże czy skutek jego pracy będzie pozytywny. Jednak po ostatniej podróży po A2 postanowiłem zaryzykować tym bardziej, że moja żona kilkakrotnie podczas jazdy zapytała czy nie da się się z tym hałasem coś zrobić. Odstawiłem auto do warsztatu i po dwóch pełnych dniach dzisiaj go odebrałem pełen niepewności. Zresztą pracownik także był bardzo ciekaw efektów swojego dzieła. Szczerze wyznał, że w tak dużym zakresie jeszcze nie wygłuszał auta. Już po przejechaniu kilkuset metrów wiedziałem, że jest lepiej. Na obwodnicy (chropowata nawierzchnia) udało mi się rozpędzić auto do 140 km/h i mogłem być zadowolony z wyciszenia. Wprawdzie nie zmierzyłem poziomu hałasu decybelomierzem ale moje wrażliwe ucho mi mówi, że spadł on o jakieś 10 %. Moim zdaniem to dobre osiągnięcie. Co wygłuszałem ? Zgodnie z zapowiedzią podłogę, grodzie i nadkola przednie. I wszystkie możliwe otwory, które można było uszczelnić. Podstawowy materiał wygłuszający to pianka i mata. Koszt 1800 zł. Aby dzieło było skończone muszę jeszcze wygłuszyć bagażnik i tylne nadkola. Ponieważ jest to dużo prostsze niż wygłuszanie grodzi prawdopodobnie zrobię to sam z niewielką pomocą kolegi.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mimo poprawy, wyciszenie w i30 nigdy nie będzie takie jak w Lexusie czy Bentleyu ale przynajmniej żona będzie zadowolona.