Od kupienia auta nie działały spryskiwacze. Przedwczoraj zabrałem się za sprawdzenie co im dolega. Pod domem w śniegu wymieniłem pompkę spryskiwaczy. Okazało się, że poprzednia nie była podłączona do wężyków. Między wężyki a pompkę przychodzi jeszcze takie gumowe kolanko. Dmucham, a tu nie ma przepływu. Myślę sobie, że zamarzła woda i tyle. Ogrzałem, ale nie pomogło. Zacząłem więc majstrować najpierw drucikiem, a potem wkrętaczkiem. Okazało się że w środku jest jakiś rodzaj zaworu kulkowego i jedną z końcówek popsułem. Dupa. Na dokładkę wężyki krótkie i nie udało mi się ich podłączyć. Pojechałem do hurtowni motoryzacyjnej, ale stamtąd odesłano mnie do serwisu. Udałem się więc do Forda Bieranowskiego na ul. Nowotoruńskiej w Bydgoszczy. Miły pan powiedział, że na składzie nie ma, ale może zamówić na sobotę. Koszt ok. 9 zł za sztukę. Zamówiłem dwie. Czekam do soboty. Na razie spróbuję podłączyć stare, bo jeździć bez spryskiwaczy po mieście w taką pogodę się nie da. Przy okazji dowiedziałem się, że ta część nazywa się zaworek spryskiwaczy. Podejrzewam, że po prostu zaworki przestały działać i poprzedni właściciel zabrał się za naprawę ale jej nie dokończył z uwagi na sprzedaż auta. Wniosek: Kupując auto należ sprawdzić nawet takie pierdoły jak spryskiwacze.