Witam po długiej nieobecności.
Dostałem trochę wolnego ,no i dodatkowo oczekiwana długo dobra słoneczna pogoda pokusiła mnie by w końcu uszczelnić dach.

Tamte uszczelnienie było już totalnie sparciałe ,albo ptaszki mi podgryzały ( sam nie wiem ). W każdym razie nadawało się do wymiany bo przy mocniejszych deszczach po prostu w środku było mokro( czyt. bardzo mokro ).

Do uszczelnienia tym razem użyłem nie silikonu odpornego niby na warunki atmosferyczne ,a kleju w sztyfcie 12mm.

Pistolet jaki mam to zwykły stanley ,ale daje radę i nie odmówił współpracy ani na chwilę no i jako takie tempo pracy też było zachowane.

Całość pracy wraz z wyjęciem tamtych uszczelnień i oczyszczeniem miejsc klejenia no i klejenie zajęło mi 3 pełne godziny na drabinie bez schodzenia z niej.

Nogi to mnie tak bolały ,bo pracowałem w klapkach ,że jak usiadłem to poczułem co to jest odpoczynek

Na zakończenie oczywiście wykonałem test wodny i umyłem żółciaka całego.

efekty na zdjęciach.......