Jest to mój pierwszy diesel w historii posiadanych pojazdów, dlatego też kiedy pierwszy raz uruchomiłem Biedronę w czasie trzaskających mrozów nieco zdębiałem słysząc dźwięki dobywające się spod maski. Rodem z młockarni! Jednak po jakichś pięciu minutach silnik zdecydowanie zgrzeczniał i w czasie kiedy na spokojnie odśnieżyłem autko rozgrzał się na dobre.

Po ostatnim remoncie zawieszenia przestałem wręcz słuchać radia w samochodzie. Kojący mruk dieselka pracującego niczym murczuawka wielkiego kota działa na mnie niezwykle kojąco. Być może są cichsze diesle ale to co dobywa się spod maski przy 90-100 kmh jest bardzo przyjemne dla ucha.

Z utęsknieniem czekam jakiejś dłuższej trasy, póki co poruszamy się po 10-30 km max.

Dzisiaj wycieczka samochodowa, być może do Czerska, być może po prostu nad Wisłę. Gdziekolwiek by nie była - aparat zabieram ze sobą.