Witam wszystkich!

Wybaczcie że dopiero teraz to piszę, ale wcześniej nie miałem się kiedy za to zabrać... Ale do rzeczy.

W ubiegłą środę pojechałem z tym nieszczęsnym "nowym" fotelem kierowcy do mechanika-złotej rączki, którego polecił mi mój wujek (p. Ludwik, warsztat w Rzeszowie na Dołowej) z nadzieją, że wszystko się pomyślnie zakończy. I tak też było! Mechanik dłubał przy fotelu jakieś 8h (aż do 21, szacunek!), przy okazji jak spojrzał na Strzałę, to się zapytał "czemu Panu tak maska odstaje?". Powiedziałem mu, że w czerwcu miałem stłuczkę, wtedy stwierdził, że tym też się zajmie.

Wieczorem tam poszedłem, odbieram auto, fotel faktycznie jest założony, a stary leży w bagażniku! Wierzyć mi się nie chciało że się mu to udało, co prawda mówił, że bardzo dużo roboty z tym było, ale "klient nasz pan" , ale podołał w stu procentach! Jedynym jego mankamentem jest fakt, że ciężko obecnie regulować fotel przód-tył, ale już sobie do swoich pleców dobrałem ustawienie i nie zamierzam go ruszać

Poza tym patrzę, a tu maska już nie odstaje ani trochę, wygląda jak nówka! O dziwo zrobił to bez ściągania zderzaka i klepania przedniej belki, która była lekko skrzywiona. Jak tego dokonał, niestety nie chciał zdradzić

Cena usługi? 60zł. Jednak istnieją jeszcze staroszkolni fachowcy, którzy potrafią zrobić wszystko i się nie cenią jak ASO - Bogu dzięki!

Jako materiał dowodowy załączam zdjęcia zrobione dzisiaj [bajera]

Różnica w jeździe i komforcie jest niesamowita, zupełnie jakbym całkiem innym, nowym autem jechał, przede wszystkim siedzi się nieco wyżej i wreszcie nie latam na boki na każdym zakręcie

PS. Ojciec w domu znalazł niegdyś zakupione pokrowce na fotele przednie, jak wrócę do Gliwic to je zainstaluję i nie będzie śladu po tym, że fotele są dość różnego koloru