Wpis w blogu auta
Volvo 440
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 462 razy
Data wydarzenia: 15.08.2011
Moje prawdziwe wakacje!
Kategoria: podróż
Witam!
Dzisiaj chciałbym opisać moją rekreacyjną trasę po Polsce - nadal naznaczonej śladami Lukoila, bo nie mogłem się powstrzymać od komentarzy w trakcie jazdy (o, zobacz, na tej stacji spałem:D ) ale w zamierzeniu krajoznawczo-wypoczynkowej.
W poniedziałek z samego rana wyruszyliśmy do Wrocławia, z małym przystankiem w Łasku (mieliśmy tam wysyłać paczkę - uznałem, że dostarczymy ją po prostu osobiście). Trasa przebiegła nam absolutnie bezproblemowo (oprócz kilku nawrotek i małej scysji z moim GPS'em o blond włosach).
We Wrocku spędziliśmy trzy dni, zwiedzając co ważniejsze miejsca, sporo jedząc i pijąc w knajpkach, umiejscowionych nierzadko w bardzo urokliwych miejscach. Z czystym sumieniem mogę każdemu polecić takie miejsca jak Hala Stulecia - z parkiem fontann i muzyką klasyczną (niestety z głośników), słynne wrocławskie ZOO czy park botaniczny. Nie wolno także pominąć Panoramy Racławickiej, ale ten punkt uważam po prostu za oczywisty. Interesująca ekspozycja znajdowała się także w Muzeum Etnograficznym - żeby do niego dojść, trzeba oddalić się delikatnie od centrum i można spotkać normalne, tanie jadłodalnie, w których drugie danie z całkiem niezłą surówką kosztowało mnie 6,50
Pierwszy nocleg mieliśmy w "hostelu" - tyle, że ceny były tam iście europejskie (45/os.), a i warunki niespecjalne - 8-osobowy, pełen Włochów pokój. Na drugi wyjechaliśmy z centrum w okolice ul. Sycowskiej (mają tam Lukoila
Następnym punktem naszej wycieczki był Rybnik - miasto rodzinne mojej drugiej połówki. Cała trasa prowadziła darmowymi autostradami, więc jechało się miło i przyjemnie, a przy okazji Volviakowi stuknęło 180 tysięcy kilometrów. W Rybniku spędziłem pięć dni na poznawaniu wszystkich moich przyszłych krewnych oraz na zabawie z 7-letnim wampirem energetycznym o imieniu Ania (Andzia). Osiem godzin dziennie spędzonych na bieganiu, graniu w piłkę, tenisa i piłkarzyki sprawiły, że pomimo spożywania codziennie minimum 6 piw - nie przytyłem nic a nic.
W okolicy Rybnika byliśmy tak naprawdę w dwu ciekawych miejscach, bo zielony (autentycznie, na całej głębokości zielony!) Zalew Rybnicki (prawidłowo chyba Jezioro) nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Zrobiły natomiast Rudy, z naprawdę przyjemnym parkiem oraz absolutnie odlotową (szczególnie dla najmłodszych) kolejką wąskotorową, w której wagoniki po wąskim i nierównym torze ciągnie autentyczny, sprawny parowozik! Zapraszam do zdjęć w galerii i wszystkim polecam odwiedzenie Rud niedaleko Rybnika - bo naprawdę warto! Parowozik ma kilka kursów dziennie (w sezonie) i może to być niezła frajda dla dzieciaków. Dorośli mogą w tym czasie napić się dobrego, zimnego Rybnickiego Fulla i coś przegryźć, bowiem na terenie stacji znajduje się czynny bar - stoliki są ustawione nawet na wagonach-platformach.
Z Rud wyjechaliśmy dość późno (ok. 19-20) i udaliśmy się całkiem przyjemną trasą objeżdżającą Rybnik do Pszczyny. Gdy tam dojeżdżaliśmy, byłem pewien, że przejdziemy się po rynku, może jakiejś knajpce wypiję sobie bezalkoholowe a moja dziewczyna - zwykłe piwo. Jakie było nasze zdziwienie, gdy wbiliśmy się w sam środek imprezy - odbywały się akurat Dni Pszczyny. Za zamkiem była wielka scena, w parku - pełno bud z żarciem i odpustowymi pamiątkami. Zjadłem tam zresztą całkiem niezły szaszłyk i ziemniaczki, a potem skusiliśmy się na watę cukrową (we Wrocławiu była lepsza, większa i tańsza
W międzyczasie odwiedziłem jeszcze mojego instruktora nauki jazdy (aktualnie - już chyba rodzinę) z którym zdążyłem się zaprzyjaźnić - jazda z Rybika do Gliwic autostradami po godzinach szczytu to czysta przyjemność. W ciągu dnia, z ciężarówkami, nie było tak fajnie - praktycznie co chwila zwalniałem z moich 140 do 90, bo ciężarówki musiały się wyprzedzić...
W tydzień po wyjeździe z domu znowu szykowała się przed nami długa podróż - z Rybnika do Komańczy, miejscowości położonej na granicy Beskidu Niskiego i Bieszczad, ale o tej trasie i o naszych górskich wędrówkach opowiem w następnym wpisie.
Opisy usuniętych zdjęć:
Most Grunwaldzki we Wrocławiu.
W jednej z sal można przejść pod zwisającym nad głową leniwcem - niesamowite wrażenie!
Miśki mają tutaj ogromny wybieg, z lasem, krzakami, gawrą i miejscem z piaskiem.
Lemur Wari - można było ich dotknąć, pogłaskać - czegoś takiego nie ma w warszawskim ZOO.
Ogród japoński we Wrocławiu.
Ogród japoński we Wrocławiu. Aż czuć klimat tego miejsca.
Widok z wieży jednego z wrocławskich kościołów.
W drodze do Rybnika.
Rudy. Zespół pałacowo-klasztorny.
Parowozik w trakcie prac manewrowych.
Lansuję się w sprawnej lokomotywce - w tle nadal wykorzystywana lokomotywownia.
Dni Pszczyny - na scenie jakaś angielska kapela.
Najnowsze blogi
Dodano: 16 dni temu, przez darek-k
Od początku
stuki zaczęły się 2 listopada 2025
doradców na FB i lokalnych co nie miara
podejrzenia padały że to panewki lub
-- rozrząd - przy okazji rozrząd nowy założony
-- wtryski ...
3
komentarze
Dodano: 17 dni temu, przez darek-k
w niedziele 16 listopada 2025 awaria znaleziona, powodem tego pukania metalicznego jest i było koło zamachowe które jest tak skonstruowane że ma trójramienną sprężystą blachę przymocowaną ...
3
komentarze
Dodano: 19 dni temu, przez giernal
W sierpniowym wpisie wspominałem o zamyśle zmiany samochodu. U mnie zazwyczaj od planów do czynów długa droga, ale tym razem było inaczej.
Po trzech tygodniach od publikacji tekstu ...
44
komentarze
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych

Moje auta
Moje konto
Blogi
Wiadomości
Znajomi
Społeczność
Grupy
