Zakup samochodu nastapil dośc szybko, dlatego nie wszystko udało mi się zaserwisować. W sumie zaraz po zakupie samochód poszedł do jazdy, bez specjalnych zabiegów "sprawdzająco-przygotowjących".
Zamierzyłem sobie że zmienię olej, filtry, sprawdzę wszystkie płyny i co najwazniejsze wymienię pasek rozrządu.
Olej sprawdziłem tylko, że tak powiem organoleptycznie - kolor jasny, stan równiutko połowa na miarce, tak jak należy. No więc po 2 tys km sprawdzam ponownie i wszystko bez zmian. Grama oleju nie obyło, silnik cichy... zostawię zatem olej do wiosny.
Filtry, zacząlem się zastanawiać dlaczego podczas deszczu trochę mi parują szyby. No i po wyłaczeniu klimy czuć trochę grzybkiem... zdecydowałem że sprawdzę filtry. No i teraz po zirka 2 tys km sprawdzam filtr powietrza - dostęp wyjątkowo prosty - no i widać że filtr jest ciemny, zakurzony i ma wbite sporo much, a zatem mógł byc zmieniony wiosną. Wymieniam na nowy...
Sprawdzam filtr przeciwpyłkowy - no i faktycznie paskudny, ten to chyba z rok jeździ. Przydaloby się odgrzybic klimę, ale to chyba zostawię sobie na wiosnę, zimowe odgrzybianie nie ma sensu.
Pozostałe płyny sprawdzam - chłodzący, lepki, ciemnozielony - kolega testuje go specjalną miarką - jest OK.
Hamulcowego na razie nie ruszam. Na wiosnę może będę zmieniał opony, to zerknę do klocków i tarcz hamulcowych, a wtedy sprawdzę płyn.
Nie mam jeszcze książki serwisowej, to nie wiem czy nie powinienem zajrzeć do układu przeniesienia napędu: skrzyni biegów, sprzęgła i układu 4x4. Dopytam jeszcze to opiszę w następnym wpisie.