zaliczyłem przed chwilą ponad godzinną (19:00-20:20) przejażdżkę Wisłostradą na trasie Bielany-Wilanów-Bielany. śnieg, nic nie odśnieżone, żadnego pługu nie spotkałem. ale nie o tym chcę pisać. jako że kiepska pogoda ludzie jadą powoli, ja mam dobre oponki, przyczepność bez zarzutu, więc jadę lewym pasem, około 80-90 km/h. a przede mną toczy się koleś 50 km/h. a obok niego środkowy pas i prawy wolne. dojeżdżam, hamuję i czekam. oczywiście nic, cichociemny! ja muszę zmienić pas na prawy i go objechać z prawej. i potem tak kilka razy tylko podczas tej jednej jazdy!
LUDZIE!!! lewy pas nie powstał, żeby się nim toczyć, nie obowiązuje nas też ruch lewostronny! patrzcie w lusterka i jak ktoś jedzie szybciej, a obok was nie ma nikogo, to łaskawie można taką osobę przepuścić! zero myślenia. i muszę przyznać, że widać mentalność jazdy "ja jadę a innych mam w ..." - te auta, które dziś się tak popisywały to same podwarszawskie miejscowości: WSI, WGM itp.
ps. jadę skrzyżowanie Powsińskiej i Gołkowskiej. zielone mam. koleś z przeciwka zawraca sobie i oczywiście nie poczekał na czerwone, żeby spokojnie zawrócić tylko wytoczył mi się pod koła. 3 pasy puste a on akurat-pyk-na środeczek mi przed maskę! ja hamulce max, abs nawala, ale nie miałem nawet szans. długie światła, klakson i szybka zmiana pasa. a koleś niewzruszony, 50 lat i spokojnie toczy się dalej. a byłoby ładne bum jakbym nie mógł zmienić pasa...
oczywiście samochód miał nieodśnieżony - czy to zajmuje tyle czasu? chociaż szyby i światła. ludzie jeżdżą tak zaśnieżonymi autami, że widać ich dopiero z odległości 30 m bo światła mają za 10-centymetrową warstwą sniegu...
ech, emocje mnie poniosły i się rozpisałem, ale po prostu zero myślenia na tych naszych ulicach. pozdrawiam normalnych i życzę jeszcze szerszych dróg, żeby było gdzie uciekać