Czerwiec to dla mnie ciężki miesiąc. Nie dość, że roboty co niemiara to jeszcze czeka mnie coroczny przegląd gwarancyjny i przedłużenie ubezpieczenia. W sumie cała pensja idzie na sprawny samochód...

Po 3 latach w ASO zrobili mi co trzeba. Opłaty umieściłem już w dzienniku kosztów - tu nie będę ich przytaczał. Po 2 roku serwisant zauważył kropkę rdzy na tylnej klapie. Tym razem znaleziono mi ze 3 takie kropki. Nie ukrywam, że nie jestem z tych co przejmują się jakimiś kropkami na zabłoconej tylnej klapie bagażnika. Tym razem jednak zasugerowano mi, żebym skorzystał z jeszcze obowiązującej gwarancji na lakier i zgłosił korozję powłoki lakierniczej. Tak też zrobiłem ostatniego dnia obowiązywania tej gwarancji.

Tydzień byłem bez samochodu, ale dla mnie to nie jest problem. Lakierowanie trochę się przedłużyło bo źle dobrano lakier (zamiast na biały, pomalowano na bielszy-biały). No ale koniec końców samochód odmłodniał i stał się najczystszy i najbielszy od kupna.

A ja się cieszę, że trafiłem na rozsądnego kierownika, który polecił mi co robić i jak wykorzystać swoje prawa.

Po raz pierwszy musiałem też udać się do stacji diagnostycznej na przegląd okresowy pojazdu. Cel - magiczna pieczątka za 99 złotych, która dopuszcza samochód do użytku przez najbliższe dwa lata. Magiczna pieczęć.

Poprzednio jeździłem do tej stacji Yariskiem i pamiętam że koleś tam pracujący zawsze zachwalał mój samochód, mówiąc że z Toyotami nie ma większych probelmów. Ciekawy byłem co powie o Hyundaju. A on to samo Aż go zapytałem to jakie samochody sprawiają problemy - narzekał na Fordy i Fiaty (np. Panda podobno już po roku potrafi mieś problemy z amortyzatorami). Ciekawa opinia, swoją drogą kupując używany samochód pojechałbym właśnie do takiej stacji, na sprawdzenia faktycznego stanu samochodu. Hyundai wjechał na stanowisko, potrzęsło nim, potrąbił, wepchnięto mu rurę do wydechu i pokręcił kierownicą. Z komputera wyszedł wynik a pan ze stacji powiedział, że samochód jest w świetnym stanie technicznym. To miło.