Wracałem dzisiaj do domku. Stwierdziłem ze wjade sobie jeszcze do sklepu. Jadę sobie przez miasto może ze 20 na godzinę może nawet nie. Nagle łup zerkam w lewo no fajnie facet wisi mi na drzwiach. No spoko zajechalem na bok. Wysiada dziadek z babcia 80 plus. Łapie się za portfel i chce płacić. No w sumie się nie dziwię no bo jakże by inaczej w końcu to on wyjeżdżając z pobocza zaparkowany wjechał mi w bok. I tu zaczynają się schody. Z pobliskiego ogródka piwnego wyskakuje dwóch lokalnych żeby zobaczyć sytuacje. Pewny swego nawet się ciesze, dziadek nie będzie dyskutował. Sprawy jednak z miejsca przybrały z gola inny obrót. Słyszę od dwóch meliniarzy ze ja ponoć dziadkowi mrugnalem długimi by mógł wyjechać. Po chwili zdałem sobie sprawę , że zmiana tonu z ich strony nastąpiła jak tylko usłyszeli obcy akcent. No i k.... zaczęło . Dziadkowi wmowili ze to jest moja wina i pozwolili mu odjechać na widok ze wyciągam komórkę by robić zdjęcia się zaczęli jezyc. Na policje zadzwoniłem ale nie chcieli przyjechać bo w wypadku nie ma rannych ani trupów. Ot tak tu mają. W życiu nie czułem się tak bezsilny i tak wyalienowany w obcym a w sumie znajomym mi kraju.
Zanim ktoś napisze ze mogłem zdjęcia robić to lub tamto Uprzedze że nie miałem chęci bić się na ulicy za 30 funtów szkody z dwoma pijanymi osilkami albo powie że niepotrzebnie wyemigrowalem to uprzedzam ze jest kilka lepszych powodów by tu zostać.
Być może następnym razem postapie nieco inaczej.

Na ocieplenie naprawa tylnych hamulców. Drzwi juz wyklepane a smugi i zadapania zeszły pastą tempo.