Rozbity w Nosovicach(Czechy) na oblodzonym mostku. Wjechałem wprost na koła tylnej osi jadącego tira. Chciałem jakoś opanować sytuację ,ale mimo iż mialem 30km/h , nie zdążyłem wyhamować przed nadjeżdżającym z głównej drogi tirem. Hyundai nie miał szans. Na szczęście mnie i koledze z którym jechałem nic się nie stało. Samochód do kasacji.Uszkodzony cały przedni pas: lampy lewa,prawa, szyba ,maska , zderzak, diody LED, rozcieknięta chłodnica;a także prawe nadkole-pogięte .Jutro zostanie przewieziony na złom.Szkoda mi tego samochodu, bo wsadziłem w niego cale serce, a w mgnieniu oka zostałem bez samochodu. Za spowodowanie wypadku dostałem mandat w wysokości 2500Kc( 425zł). Laweta była za darmo,pod warunkiem oddania samochodu,na którą się zgodziłem ze względu na to że nie warto było naprawiać. Cieszę się że żyję,bo w końcu to najważniejsze.Tak jak w pytaniu auto oczywiście było na oponach zimowych,ale na oblodzonym mostku trudno wyhamować..