Nie wszystko złoto co się świeci, ale wszystko co nie rdzewieje to Trabant.
12letnie kapsle na felgach nie wyglądają dobrze: farba odłazi, aluminiowe obręcze korodują... Dlatego poszły na stół.
Odgiąłem delikatnie od spodu ranty obrączek (poniszczyły się lekko, ale czego oczy nie widzą tego sercu nie żal) i pod szlifierkę - krążek ścierny 120, potem wodny 500 i 1000, na koniec wiertarka, filc i wszechmogąca pasta Tempo i lakier bezbarwny - wystarczyła puszka 200ml.
Podobnie z plastikowymi częściami - oczywiście po zdjęciu emblematów (trzeba je wycisnąć od spodu). Największy problem jest z dobrą farbą - fabrycznie to jednowarstwowy, półmatowy metalik - nie możliwe, żeby to dostać w sprayu, a dorobienie puszki to jakieś 50 zł + podkład - kupiłem więc farbę do zderzaków. 400ml za 22zł i można kłaść bezpośrednio na plastik.
Skończyło się po dwóch weekendach - wyniki widać poniżej (bifor n after), a jak będzie na aucie - zobaczymy w kwietniu.