Kontynuuję kwestię poruszoną w poprzednim wpisie.
Po przeczytaniu komentarzy myślałem jeszcze trochę i myślałem, ale zdania jednak nie zmieniłem.
Dzisiaj sprawa miała swój finał. Renault poszło na żyletki.
Sprzedałem je znajomemu handlarzowi. Jak każde R19, moje i także pójdzie na złom. Dogadaliśmy, po niedzieli dostanę kwity i będę mógł się udać do ubezpieczalni aby wycofać OC i dostać zwrot składki.

Co do sprawności pojazdu, ledwo się na miejsce dotoczyłem. Byłem na trasie jak stary dziadek, zawalidroga. 60 km/h to maksimum, jakie udało mi się wyciągnąć. Na 4. i 5. biegu auto już nie było w stanie jechać...

Mały bilans: za samochód zapłaciłem 600 zł, dziś dostałem na rękę 700 zł. Z racji tego, że niespełna 1,5 miesiąca temu było wykupione OC (koszt 650 zł) powinienem dostać minimum 500 zł zwrotu... może się mylę?

Na chwilę obecną byłoby tyle. Pojawi się tutaj jeszcze jeden wpis - podsumowanie i tam postaram się podać dokładne koszta, jakie włożyłem w samochód.