No i nadszedł ten czas, wyczekiwany przez wszystkich - Grunwald. Jak co roku po drodze zaliczamy turniej na zamku z Nidzicy oraz aquapark w Ostródzie, więc i nazbierało się trochę kilometrów.

Ale po kolei - najpierw trzeba wyruszyć. Planowaliśmy dwa warianty - w cztery osoby+pies ze sporym bagażem i w pięć+pies z okrojonym bagażem. W ramach cięcia kosztów wybraliśmy wariant drugi, więc wszyscy ograniczyli bagaże do rzeczy bardziej niezbędnych. No, prawie wszyscy...
Wersja okrojona bagaży znajomego okazała się większa (!) niż bagaże trzech innych osób. Wystawiło to nasze umiejętności sprawnego pakowania auta na wielką próbę, ale jakoś się udało. Wygodnie nie było, ale daliśmy radę.

Mimo ogromnego obciążenia Mesiek pokazał się z jak najlepszej strony, bezproblemowo pokonując całą trasę nawet zachowując resztki dynamiki (a ta się bardzo przydała przy wyprzedzaniu ciężarówek) i nie porażając spalaniem, a jakoś strasznie oszczędnie nie jechałem, co by nie było

Zapewne spokojnie dobilibyśmy do ponad 600 km, ale od połowy tygodnia pogoda nie zachęcała do codziennych wypadów nad jezioro ;p

Podsumowując:
Pokonany dystans - 545 km
Spalone paliwo - 53,11 l
Średnie spalanie - 9,73 l/100 km
Straty - brak,chyba że liczyć wszechobecną słomę, kurz i psie kłaki ;p
Wnioski - potrzebne duże kombi albo van

PS. Wybaczcie za znikomą ilość i jakość fotek - nie zdążyłem pożyczyć od znajomego aparatu...