Wczoraj miałem chwilkę wolnego gdy garaż był wolny, wpadłem na genialny pomysł by umyć i wysprzątać autko. No kurcze uwielbiam ten samochodzik więc lubię o niego dbać. Bawiłem się 3 godziny, muzyczka pięknie grała z auta znikały kolejne warstwy brudu. Gdy skończyłem dałem Suzie wyschnąć po czym wystawiłem ją przed dom. Jakoś tak całą resztę dnia nie miałem potrzeby jej używać gdyż jeździłem z bratem. Oczywiście zachwalałem piekne e39 w 3 litrowym dieselu i automacie. Uśmiechnięty wysiadłem z betki brata i spojrzałem na moje wypucowane Jeden Zero wypowiadając nieprzychylne słowa 'Szkoda że Suza nie jest tak mocna, ładna i komfortowa jak twoja beemka!'. No i masz! Dzisiaj wsiadam w moje wypucowane Jeden Zero i zabieram się za kręcenie. Kręcę, kręcę i słysze że coś tam próbuje zapalić, ale jakoś nie wychodzi. Po 30 sekundach na rozruszniku auto zdecydowało zapalić. Nosz znowu coś z zapłonem, a przecież cały układ został wymieniony na nowy!

Co Suzie znowu jest, czy faktycznie ona aż tak bardzo nie lubi mnie widzieć w innych, lepszych autach? Olałem problem z rozruchem, postanowiłem pojechać na miasto, załatwić swoje sprawy i wieczorem odstawić do mechanika na gwarancji. Byłem przeświadczony że jak już się nieco rozrusza to będzie odpalać normalnie i tak było, ale... Ale to nie wszystko. Suza postanowiła nie oddawać mocy w najważniejszym dla tego auta przedziale obrotowym 2-4 tyś obrotów. Masakra, 1 gaz na początku pięknie potem szarpnięcie, spadek mocy, po czym powolny wzrost do 4 tysięcy i znowu szał 53 koni. Co ja znowu zrobiłem nie tak!? Masakra, rozdrażniłem się bo przez ostatnie 2 miesiące włożyłem w nią niemal tyle ile za nią dałem 5 lat temu! Powinna być wdzięczna, powinna pracować bez zarzutu. Ok trochę na nią pogadałem, ale bez przesady. Ona z wiekiem staje się coraz bardziej wrażliwa.

Ehhh... No i spraw nie pozałatwiałem, za to udało mi się zjechać do mechanika na tej 'gaz dziurze'. Znowu auto stoi... Dobrze że tym razem mam w zastępstwie Saab'a 9000CSE. Przynajmniej mogłem powiedzieć mechanikowi 'No rush, zrób to tak abym naprawdę mógł przestać myśleć o problemach'.

Tak więc moje super bezawaryjne Jeden Zero ostatnio zawodzi. Widzę w tym powiązanie z wiosennym wyjazdem po 4 koła, ale bez przesady. Nie powinno tak się dziać, tym bardziej, że Suza dostaje wszystko czego potrzebuje. Może jakbym nie pożałował i zrobił lakierkę za 3 tyś? Może wtedy Suza przestała by tak marudzić? Ciekawe co się stanie gdy już kupię nowe auto, gdy stanę koło Suzy i powiem jej: 'Hej Suza, poznaj swoją nową siostrę'. Zapewne będzie szał i znowu wyląduje u mechanika, tym razem pewnie na intensywnej terapii.

No zobaczymy co się będzie dziać. Z pewnością jeśli coś się stanie opisze zdarzenie w dzienniku Jeden Zero. Jesus., oby nieprzychylnych wpisów było jak najmniej... Niestety owa ilość zależy w głównej mierze od mojego sfochowanego auta ^^.