Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog auta FSO Polonez Poldziu
»
Jak to jest jadąc na rajd, zostawić rozum w domu, a zabrać tylko adrenalinę
Wpis w blogu auta
FSO Polonez
Dodano: 14 lat temu
Blog odwiedzono 1176 razy
Data wydarzenia: 26.11.2011
Jak to jest jadąc na rajd, zostawić rozum w domu, a zabrać tylko adrenalinę
Kategoria: inne
Teraz nastąpił wyjazd do Włocławka. Jak dojeżdżalismy do Włocławka to spotkała nas wielka burza i ulewa, ale miasto przywitało nas już bez nich.
Teraz biuro rajdu i zgłoszenie załogi, opłacenie wpisowego, numery startowe na klatę(czyli drzwi) i oczekiwanie na start.
Był to parking wylany betonem i to nie gładkim, a że I-sza SZ była tam, to chciałem wypróbować jej przyczepnośc. O dziwo zacząłem kręcić bączki na swoich nowo nalanych oponach(Młodzi nie wiedzą na czym się za komuny jeździło). Mówię sobie - jest dobrze. Pochwili staję na starcie i daję z siebie(i z poldka) wszystko. Niestety potrąciłem 2 słupki. Myślę sobie, to już koniec marzeń o tytule, ale że nigdy nie odpuszczam ruszyłem dalej w trasę. Pojechaliśmy gdzieś za miasto na nowo oddany odcinek drogi. Po tej burzy i deszczu połowa jej była już sucha, a reszta mokra i z kałużami. Następna próba polegała na wystartowaniu z lini, przejechaniu jak najszybciej do następnej lini(ok.400m) i na tej lini włączano pomiar czasu, nastepnie(400m) pełen gaz i stop z linią między kołami. Ja na adrenalinie (bez mózgu chyba) powiedziałem sobie, że odrobię teraz straty, choć częściowo i stało się pedał w podłodze był za długo i żeby wyhamować na lini musiałem się starać, lecz przy pierwszej próbie hamowania na tej sucho-mokrej nawierzchni dostałem już uślizg boczny. Udało mi się z niego wyjść, ale z następnego klepnięcia w hamulec już nie. Znalazłem się na lewej stronie jezdni i tył zaczął uciekać w lewo, aż wyjechał na pobocze i koła zawisły w powietrzu. W tym momencie zahaczając progiem lewym o podłoże zrobiliśmy salto poprzecznie(wyskakując 2m nad szosę), a następnie salto wzdłużne odbijając się dachem
spadając na koła między drzewami(średnicy ok.30-40cm). Pierwsze co pamiętam jak wychodziłem z auta(chciałem zobaczyć pod maską co się stało), to krzyk organizatorów: "żyją". Ja ustawiłem akumulator na swoim miejscu, żeby nie było zwarcia i spojrzałem do góry(ok.5m wyżej była szosa). Zaraz pobiegłem sprawdzić, gdzie można samemu będzie wyjechać z tej pułapki, bo wcześniej odpaliłem silnik i chodził. Około 100m do tyłu trasy było tylko 1,5m. Jak wróciłem do samochodu to pilot zbierał poziomki(był w szoku). Znalazłem moją przednią szybę na dole skarpy(całą mimi,że to była hartowana).Załadowałem pilota do samochodu i poprosiłem zawodników, żeby mnie ubezpieczali jak będę skosem wyjeżdżał na drogę(rajd został chwilowo zatrzymany). Udało się za pierwszym razem. Po wyjeździe zmieniłem koło, bo felga była mocno krzywa i poprosiłem kolegę żeby jechał w zasięgu mojego wzroku(licznik już nie działał). Objechałem za nim kilka prób i przed próbą na czas na 1km(start z lini i meta lotna) zaczął mi odjeżdżać. Pedał w podłogę i go gonię. Wjechaliśmy na tamę we Włocławku. Przy końcu jej kolega dał mocno po hamulcach i widziałem rozbryzg wody z kałuży jaka była po burzy. Pamiętając moją przygodę bałem się tam mocniej hamować(żeby ni spaść z tamy na dół) ina luzie wpadłem dużą szybkością w tą wodę. Pilot zasłonił się papierami rajdowymi, a ja dostałem prysznic(szyba przednia była za siedzeniem), ale się udało przejechać wodę. Na tej próbie szybkości pilot trzymał jedną ręką swoją czapkę, a drugą ręką moją(obie na głowach). Szkoda,że tego nikt nie sfilmował,bo śmialiśmy się z tego parę lat. Dalej jakoś dojechałem do mety. Wszyscy oglądali mojego poldka z pogniecionym dachem i bez szyby, a my w tym czasie jedliśmy obiadek. Nadeszła chwila ogłoszenia wyników. Okazało się, że w pierwszej próbie miałem tak dobry czas, że te 2 potrącone słupki i tak dały mi 2 miejsce w tej próbie i niepotrzebnie rozwaliłem auto. W tej eliminacji zajęliśmy 3 miejsce, a nagrody wszyscy wybierali sobie sami, ale nas potaktowano inaczej. Dostałem apteczkę ze zdaniem: "takiemu zawsze może się przydać". Po tym przykleiłem szybę taśmą i wróciliśmy do Bydgoszcy. Pilot(mój sąsiad przez ścianę) po wyjściu z auta doznał drugiego szoku, dopiero wówczas zrozumiał jak mało brakowało do nieszczęscia, bo samochód po tygodniu jechał już w następnym rajdzie.
Chciałbym, żeby to dla Was było przestrogą. Nie zapominajcie o rozumie, gdy wsiadacie do swojego auta.
Teraz z uśmiechem to wspominam, ale niewiele brakowało, żebyście mnie nawet nie znali.
Ostatnia aktualizacja: 19.11.2012 12:33:10
Najnowsze blogi
Dodano: 7 dni temu, przez giernal
Z ogromną satysfakcją, po dwudziestu czterech miesiącach eksploatacji Astry i przebyciu nią prawie 10 000 kilometrów, ogłaszam iż znalazł się jej godny następca, który będzie pełnił ...
47
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Od początku
stuki zaczęły się 2 listopada 2025
doradców na FB i lokalnych co nie miara
podejrzenia padały że to panewki lub
-- rozrząd - przy okazji rozrząd nowy założony
-- wtryski ...
3
komentarze
Dodano: 25 dni temu, przez darek-k
w niedziele 16 listopada 2025 awaria znaleziona, powodem tego pukania metalicznego jest i było koło zamachowe które jest tak skonstruowane że ma trójramienną sprężystą blachę przymocowaną ...
6
komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych

Moje auta
Moje konto
Blogi
Wiadomości
Znajomi
Społeczność
Grupy

brawo! :D
Za to SHLką, jadąc razem z kumplem ścięliśmy znak na zakręcie
Swoją drogą uwielbialiśmy szaleć po lasach więc nie tyle prędkości były jakieś niebezpieczne co sam teren (koleiny, korzenie, itp.) ale to właśnie dawało niesamowitą radochę z jazdy.
Mimo wszystko cieszę się, że gipsu na żadnej kończynie w swoim żywocie nosić nie musiałem, i niech tak zostanie.