Ostatnio siedziałem na necie szukając do swojej BloodyMerry kilku części eksploatacyjnych, już chciałem kupić coś w Intercarsie, ale mnie tchnęło i zacząłem szperać. Jak się okazało żaden sklep internetowy nie oferował wszystkich produktów po najniższej cenie.

Mój wniosek jest taki, że tam gdzie wydaje na się, że nie dajemy się naciąć, ktoś i tak grzebie nam w kieszeni.

Dodam, że Intercars był w czołówce najdroższych sklepów.

Inny przypadek: zadzwoniłem kiedyś do Larssona (części moto) i powiedziałem, że chciałbym z nimi podpisać umowę na stałą dostawę części, dowiadując się na jakie upusty mogę liczyć, najmniejszą przebitkę można było mieś na śrubkach i częściach typowo eksploatacyjnych = pierdołach z 5%, na kaskach było chyba z 60% (to wszystko na gębę i telefonicznie). Ciekawe jaką mają przebitkę (czysty zarobek sklepów, lub pośredników) przy dużych zamówieniach?

Wniosek = każdy warsztat podając ceny części oprócz robocizny zarabia jeszcze na częściach, które sprzedaje po cenie rynkowej, a nie realnego zakupu.