No i dziś Asterka nawaliła. Rano nie było najmniejszych problemów z odpalaniem auta, natomiast po wyjściu z pracy już nie odpaliła. Wszystko wskazuje na immobiliser. Generalnie wszystko wygląda poprawnie, ale po przekręceniu kluczyka w pozycję zapłon jest cisza. Kiedyś już taką usterkę miałem i zwykle pomagało kilkukrotne przyłożenie pastylki immobilisera i auto zapalało. Czyli ewidentnie upalony jakiś styk przekaźnika, który akurat odcina zapłon. Dzisiaj niestety Asterka nie zareagowała na kilkunastokrotne próby uruchomienia. Dopiero po pół godzinie i rozkręceniu kilku plastików auto zaskoczyło. Co pomogło? nie mam pojęcia. Nadal obstawiam immo i dziś zrobiłem rozeznanie gdzie to jest i gdzie jest powpinane w instalację auta. Teraz pozostaje wyczekiwać powtórzenia się usterki i potwierdzenia mojej diagnozy.
Przy okazji czy ktoś wie co to za plastik na stacyjce i do czego służy???