Kilka dni temu po standardowym 70-kilometrowym powrocie z pracy, otwierając bramę usłyszałem, że coś mi dzwoni pod maską. Natężenie częstotliwości dzwonienia wzrastało wraz z obrotami silnika, co sprawdziłem. Jako że się nie znam, następnego dnia odwiedziłem mechanika. Odpalając samochód nie słyszałem tego dziwnego dźwięku, więc przejechałem 5km. Nadal cisza. Zajeżdżam do mechanika - dzwoni Diagnoza:
-Zawór dzwoni. Nie wiadomo który to, bo ciężko to stwierdzić, trzeba by wymienić wszystkie, koszt jednego 30zł.
A mam ich 16 sztuk! No i podobno dostęp nielekki, więc i robocizna duża.
- Grozi to unieruchomieniem silnika jeśli tak zostawię? - pytam.
- Nie.
- To zostawiamy jak jest.

Minęło kilka dni, dziś przy rozruchu zaświeciła mi się kontrolka smarowania, więc wyjąłem bagnet - sucho. Ups! Kupiłem litr 15w40 i gdy silnik przestygł dolałem. Sprawdzam - sucho na bagnecie!
Co jest?
Jutro kupuję następny litr, a nawet dwa, jeśli będzie trzeba, ale dlaczego ta kontrolka nie zapala się wcześniej? Tak, wiem, że to nie jej wina, powinienem częściej sprawdzać poziom oleju. Zaniedbałem ostatnio mondka. O 6:30 wyjeżdżam 70km do roboty, wracam ok 19-ej, zimno, ciemno, więc tylko wstawiam go do garażu i idę do domu. Gdy licznik dzienny zbliża się do 400km - tankuję gaz.
Czy taki silnik jaki posiadam w moim autku jest aż tak odporny, by jeździć bezproblemowo gdy brakuje w nim oleju? Czy tez może odbije się to niedługo na jego żywotności?

29 stycznia
Dolałem dziś jeszcze... litr. Jeden litr oleju, co razem z wczorajszym daje dwa. To chyba spory ubytek i poważne zaniedbanie z mojej strony. Inna sprawa: na kartce z ostatniej wymiany oleju widnieje data 23.10.2013. Czyli w ciągu 3 miesięcy ubyło mi 2 litry oleju z silnika... Coś się zbliża. Remont silnika albo zmiana autka