Ja jak wymieniałem w swoim to kupiłem w serwisie samochodowym klocki SBS-y za 60pln. Natomiast tarcze tej samej firmy wyszły mnie 130pln.
A wymiana to prosta robota Dobre hamulce to podstawa !!!

skąd wiem ile ich mam?... bo przez letnie felgi widać, tak po prostu widac. Teraz na stalowych nie widać ale pomimo to wiem ile ich mam - mam sporo jeszcze. Przy zakupie auta nikt nie kazał Ci rozbierać auta w poszukiwaniu wad ale wsiąść w coś, jak widać średnio/marnie serwisowane, ale diagnostyka jest zwykle max co kilka km i wjechać tam na rolki i hamować, wytrzepać amortyzatory, ustawić światła... ano panie podstawy. Profilaktycznie wjechałem na taki test za 30zł po zabawach na lotnisku, a Ty czekaj koniecznie do 120kkm bo tak pisze książka, a klocki mogły być jeszcze oryginalne choć oryginaly zapewne mają blaszki, a te widocznie musiały być bardzo po taniości. To powinno Cię zastanowić bo nie tylko na tym poprzednik mógł (i pewnie tak czynił) oszczędzać . Niemniej powodzenia i bezpiecznego użytkowania autka

Do Tomaski: Nie lubię niedopowiedzeń, więc podejmuje polemikę, rozwijając widać zbyt uproszczony wpis w dzienniku, który pierwotnie miał opisać co i dlaczego zostało wymienione, bez wdawania się w zbędne szczegóły.
Fakt faktem, że kupując auto nie zawiozłem go do mechanika na przegląd ale usprawiedliwieniem niech będzie to, że auto kupowałem od znajomego mojego ojca, który o nie względnie dbał i wymieniał na bieżąco to, co wymiany wymagało.
Nie przyszło mi do głowy że auto z ABS-em nie ma zainstalowanych czujników zużycia klocków hamulcowych (nawet Polonez Truck z tego rocznika miał takie czujniki, mimo że nie miał ABS-u), więc dopiero pierwsze sygnały akustyczne zaalarmowały o konieczności wymiany.
Z przekory dodam, że podziwiam wiedzę i doświadczenie, skoro jesteś w stanie usłyszeć że klocki hamulcowe mają mniej niż ~4mm. Wyprzedzając ewentualną odpowiedź, do mechanika na przegląd wybierałem i dalej się wybieram na wiosnę, po 120.000 km.

Pomimo, że życzę jak najlepiej każdemu takie podejście osłabia i wręcz budzi wrogość. To wiesz jak robi się chleb bo zakładam kupujesz i zjadasz, a wiesz jak robi się meble bo zakładam używasz...? Nic wspólnego ma wiedza o swoich hamulcach z byciem mechanikiem BRR. Jeśli o czymś czegoś nie wiesz, i słusznie, bo nie można znać się na wszystkim od sprzątania po budowę wahadłowców, zlecasz to komuś z pojęciem, w tym przypadku mechanikowi. Jeśli czekasz z końcówkami drążków kierowniczych na moment gdy nie będziesz w stanie utrzymać auta na drodze to w dobrej wierze => pokaż auto komuś bo będzie taniej od wyciągania z rowu+laweta, zawsze profilaktyka jest tańsza od leczenia.
pozdrawiam, Tom

Do Tomaski: Niestety w tym aucie brakuje czujnika zużycia klocków, więc dopiero jakieś oznaki mechaniczne, a w zasadzie akustyczne uświadomiły mi tą konieczność... O czterech minimetrach nic mi nie wiadomo, ale może dlatego że nie jestem mechanikiem. Swoja drogą ciekawe co na to ultra-ekolodzy ;P

Nie ma to jak satysfakcja z samodzielnie wykonanej naprawy. Gratulacje!

Miło wspominam takie naprawy w Lanosie, tam to też była banalnie prosta sprawa.

No takie rzeczy trzeba wymieniać,bo hamulce tak jak dobre opony to podstawa.

No to poprzednik nie za bardzo się starał. Mam nadzieję, że nie przepłaciłeś za autko, bo sprawdzałeś je przed zakupem chyba tylko tak sobie.

Masz rację, hamulce to podstawa. Jak miałem kiedyś poloneza, to taki "ekspert" zapytał mnie ile to to potrafi pojechać? odpowiedziałem, zresztą zgodnie z prawdą, że nie wiem, bo już przy 110 hamowanie wychodzi mu dosyć kiepsko. A jeśli tak, to po jakiego grzyba sprawdzać dalej jego szybkość?

a klocków to aby nie wymienia się gdy pozostało jedyne ~4mm? Wychodzi, że dojeżdżając ostatnie 4mm zaoszczędziłeś powiedzmy 40zł (WOW aż), kosztem zdrowia i być może życia Gratulacje

za klocki na tył dałem 70 (włoskie)