Dziś przez część śląska, m.in. okolicę w której mieszkam przeszło gradobicie. Ponoć już było w wiadomościach, więc się rozpowiadać nie ma o czym, ale kule były wielkości piłeczek do tenisa i padały z ogromną szybkością, często odbijając się od ziemi na ok 2metry wzwyż- taki opis chyba wystarczy by móc sobie wyobrazić niszczącą siłę tego zjawiska.

Dziury w dachach domów, rozbite okna, sita z baldachimów i parasoli, zniszczone sprzęty ogrodowe i uprawy. A jak ktoś miał niefart i nie miał w tym czasie nic nad głową to w najlepszym wypadku rany, siniaki.

Oczywiście ucierpiały też samochody, które, jak akurat pech chciał, były w tym czasie pod chmurką, lub co gorsza- w trasie.
Moja puntera była jednym z tych pechowych aut, na szczęście nic strasznego się nie stało. Myślałem że będzie gorzej. W sumie 3 wgniecenia i dziura w lampie. Poniżej kilka fotek.

A ja biorę się za łatanie lampy, co będzie rozwiązaniem tymczasowym. Zobaczymy jak wyjdzie.