Już jakiś czas temu przy diagnostyce komputerowej wiedziałem, że czujnik temperatury cieczy chłodzącej pokazuje -30 stopni przy normalnej plusowej temperaturze. Nie dawało to żadnych innych objawów przy codziennej eksploatacji, więc nie zaprzątałem sobie tym głowy. Za to około pół roku temu zaczęły falować obroty na biegu jałowym przy zimnym silniku. Jak się rozgrzał to problem znikał. Do tego czuć było większe wibracje na karoserii. Po zajrzeniu na forum lupo.org.pl wiedziałem, że trzeba zacząć od czujnika temperatury, który wysyła błędne dane do komputera i wariuje dawka paliwa. Wymiana czujnika jest prosta. Umiejscowiony jest on w króćcu wychodzącym z silnika z przodu przy wtryskach (pod górną osłoną silnika). Łatwy dostęp, więc postanowiłem zrobić to samemu. Nie wiem jak "idzie" obieg płynu chłodzącego i czy konieczne jest jego spuszczenie przy pracy z czujnikiem. Nie chciałem pozalewać przewodów z góry, więc upuściłem około 3 l cieczy zdejmując gumowy przewód z pompy wody, który był najniżej i najbardziej dostępny. Czujnik kupiłem oryginalny za 43 zł. z nowym oringiem uszczelniającym (przy starej uszczelce już się zaczynało pocić). Przy okazji dolałem nowego płynu rozrobionego z koncentratu G12++. Falowanie obrotów znikło, Arosa już się aż tak nie trzęsie, a dziś rano przy zerowej temperaturze nawet jakby łatwiej odpalił.