Dziś pożegnałem samochód, który służył mi nieprzerwanie od maja 2004 roku. Chociaż nie było to monstrum mocy, to zawsze dowoził mnie tam gdzie chciałem.
Ostatnio także do niego dokładałem, a to nowe hamulce z przodu(tarcze, klocki, cylinderki), nowy płyn hamulcowy,a to szyba przednia pękła, więc od razu wstawiłem taką z pasem przeciwsłonecznym, itp itd.
Poza tym bardzo dobry samochód, jak dla początkującego kierowcy.

Bardzo żałuję, że go sprzedałem, ale nam na razie wystarczy jeden samochód. Escort ostatnimi czasy w większości stał, ale odpalał bez problemu. Odłączałem akumulator, żeby się nie rozładował.

Przywiązałem się , nie mogłem od niego odejść.
Nawet moja żona pytała mnie 'Co my teraz zrobimy? Jak tu żyć bez escorta?' No cóż na razie boli, ale pewnie się przyzwyczaimy, są inne obowiązki, z czasem zapomnimy.

Może jeszcze kiedyś go zobaczymy?.....

poniżej na zdjęciu ostatnie miejsce pobytu (z google street view).