Dzisiaj krótko, bo i pracy dużo nie było.
Udało nam się zdemontować bak, i teraz będzie już można bez stresu spawać i ciąć przy ramie. Nie chciał skubaniec ustąpić, ale padł pod naporem moich xx kg (ściśle tajne) ;P.

Odkręciliśmy też obudowę wodzików reduktora (tę popękaną). Ze środka w czasie odkręcania wylała się o zgrozo woda, a gdy zaglądnęliśmy do środka obudowy okazało się, że niestety trzeba będzie kupić nową/używaną w lepszym stanie... A to może się wiązać z zakupem całego reduktora, bo raczej samej obudowy nikt nie sprzeda.
Widząc co pływa w obudowie postanowiliśmy sprawdzić czy w reduktorze jest jakiekolwiek smarowidło. I po odkręceniu śruby wypłynęła z niego żółtawa ciecz, która nijak nie mogła być olejem... A wypłynęła w ilości która nie wypełniłaby kieliszka na wodę ognistą nawet w połowie. O dziwo stwierdziliśmy olej w skrzyni (już starszawy, ale był), więc tutaj jeszcze do przeżycia.

Jak widzicie nie było dzisiaj dużo roboty, ale wyszło trochę takich spraw, które będą trochę kosztowały, ale mam nadzieję, że i z tym sobie poradzimy...

Wielkie dzięki za wszystkie ocenki ;P i trzymajcie mocno kciuki, bo już widzę, że szybko nie skończymy...