Wczoraj korzystając z pięknego dnia wstałem wcześnie i pojechałem pod rampe samochodową przy zamkniętej kopalni. Z rampy dojrzałem że zrobiła się dziura w rurze tłumika(wiedziałem że coś buczy i dlatego miałem przy sobie trochę blachy alu). Owinołem blachą rurę skręciłem opaskami ile się dało i uszczelniłem resztę specialnym silikonem. Zjechałem autem z rampy po wyschnięciu mojej opaski, która spełnia swoje zadanie w 100%. Następnie odkręciłem przednie koło wymieniłem klocki. Po klockach przyszedł czas na giętki przewód hamulcowy. Najpierw góra jakoś poszło (wcześniej wszystko sfukałem odrdzewiaczem), choć pierwsza płaska dziesiątka poległa, ale drugi klucz już sprostał zadaniu. przyszedł czas na odkręceniu przewodu wchodzącego do zacisku. Płaska siedemnastka była bez szans i poległa. Postanowiłem obciąć przewód i nałożyć nasadkę, ale nic z tego bo za bardzo wystawał metalowy kołnierz, więc obciełem kołnierz piłką do metalu i nasadka siadła jak należy. Żeby to odkręcić potrzebne było metrowe ramie Najlepsze jest to że nie byłem pewien czy nowe przewody będą pasować(dzwoniłem do yugomotu i powiedzieli mi żeby wziąć z uno gwint M10, dł ok 40mm). Na szczęście pasowało. Tak samo zajołem się drugą strona. Na koniec dolanie płynu i odpowietrzenie hamulca i git. Przewody nie ciekną a auto hamują. Tak na marginesie w między czasie wymieniłem u brata w avesisie olej silnikowy i filtry(oleju, powietrza, paliwa), a także sprawiłem że żarówka w lampie przeciwmgielnej zaś ożyła. To był pracowity dzień