Pewnie wiele osób będzie się zastanawiać dlaczego mając około 17 tys. zł kupiłem właśnie arosę. Przecież za te pieniądze wybór auta jest bardzo duży. Kryteria wyboru były proste: samochód miejski, tzn. autko małe, z małym silnikiem, nie za stare oraz - dla mnie ważne - pewna orginalność, wyróżnienie z tłumu.
Faktycznie zastanawiałem się nad mniejszym, ale o wiele tańszym i młodszym Seicento (w grę wchodziła wersja Schumacher).Oglądałem też Smarta, Yariske, Lupo, Micre. Ale do wszystkich miałem jakieś uwagi i pozostałem przy wyborze seata. Facet kierujący Yariską czy Micrą - nieeee pasuje!
Silnik 50 KM na prawdę do miasta wystarczy, spalanie około 6 l też zadawala. Technicznie to przecież VW, więc wiem czego mogę się spodziewać. Miejsca w środku, ku zaskoczeniu dużo, jak na gabaryty auta. Dla jednej czy dwóch osób z przodu tyle miejsca co w Ibizie. I niebagatelne znaczenie - wygląd samochodu: tutaj decydujący głos miała żona.
Ten model seata w PL dotychczas nie był zauważalny. Po zakupie obserwuję coraz więcej Arosek i Lupo.
Myślę, że parę latek jeszcze nim pojeździmy.