witam
ostatnio w pracy kolega opowiadalk mi zabawna (zapewne nie dla jej bohatera) historyjke z zycia.
Mianowicie mielismy kiedys w robocie (ja jeszcze wtedy tam nie pracowalem-dlatego opowiadam co mi powiedzieli) kolege po fachu, jak wiadomo jezdzil do pracy samochdem jak wszyscy, wychodzac z pracy do auta wsiad zapalil, okazalo sie ze czegos zapomnial wiec jeszcze wyszedl, wtedy (nie wiem szczerze mowiac jak) zatrzasnl mu sie samochod, a kluczyki w srodku, jak wejsc-wiadomo przez szybe- tylko ktora i wybral najmniejsza jaka jest- na slupku z tylu czy tam w tylnich drzwiach jak nieraz jest taka mala dodatkowo (marki samochodu tez nie znam). Otwarl sbie w ten sposob samochod i pozniej chcial szybke wprawic, i co sie okazalo... wspomnaina "szybka" z montazem kosztowala wiecej niz jakby wszedl do auta przez przednia :o Mine napewno mial strasznie zaskoczona.

Jak to nieraz dobrze sie zastanowic czy aby napewno najmniejsze bedzie najtansze :D

pozdrawiam