Witam,
będąc pod wpływem głębokiego szoku, jakiego doznałem, czytając na forum mazdaspeed o stanie przepustnicy (i oglądając zdjęcia), pewnego niezbyt słonecznego, aczkolwiek ciepłego dnia postanowiłem wykonać ten zabieg również w swojej maździe 6.
Nie było ciężko, ale trochę dziabdziania było. Odciągnięcie obudowy i przewodu filtra powietrza, kilka śrub. Wykorzystałem poradę z forum i zastosowałem wiertła 8mm do zablokowania wężyków z płynem chłodniczym
W pierwszym momencie po odsłonięciu przepustnicy myślałem o tym, aby wszystko poskładać z powrotem. "Coo, tylko tyle, trochę brudku i już?". Coś mnie tknęło, odkręciłem kolejne 4 śruby... Głęboki szok. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia.
Tłusty nalot syfu, który jakimś cudem przedostał się przez filtr powietrza. No nic, dawaj go do warsztatu i heyah. Spray do czyszczenia gaźników niezbędny. Ja kupiłem marki Motip. Bez niego chyba ani rusz. Do tego stara szczoteczka do zębów i/lub pędzelek; spryskać, wyszorować, spłukać motipem, powtórzyć. Efekt końcowy widać na foto. Zmontować wszystko odwrotnie i gotowe.
Przy okazji oczyściłem też przepływomierz - tu tylko 2 śrubeczki, wyciągamy, traktujemy motipem, delikatnie "głaszczemy pędzelkiem", aż wróci ładny, bursztynowy kolor
Efekty zauważalne na co dzień? -Przy starcie na zimnym silniku obroty nie podchodzą do 2000 obrotów/min., ale tylko do 1500. Mniejsze spalanie? Ciężko powiedzieć, bo od tamtej pory zalałem go chyba dopiero drugi raz. Ale aspekt psychologiczny jest tutaj ważniejszy - cieszy mnie, że jeżdżę autem z odetkanym nosem i czystymi zatokami
Pozdrawiam i przyjemnego oglądania foto