... z gliwickiej jarzębiny....

Uwielbiam poniedziałki. Gdybym napisał, że ich nie cierpię, byłbym szablonowy. Uwielbiam je, bo mogę się wyspać po trudnej nocy spędzonej zazwyczaj nad książkami lub laptopem (pisanie prac zaliczeniowych, referatów...) - zajęcia zaczynam dopiero o 15-tej. Chociaż dzisiaj może być z tym różnie, zważywszy na warunki atmosferyczne.

O ósmej poszedłem po chleb i czekając na przejście przez ulicę, przed moimi oczami w żółwim tempie przejechała laweta wypełniona po brzegi czerwonymi (niczym winooooo, ach te studenckie nawyki) Astrami IV. Widziałem już takie lawety z gliwickimi Oplami na mieście, ale w Gnaszynie - jeszcze nie

W prasie piszą bardzo skrajnie o nowym dziecku z Russelsheim. Jedni chwalą ciekawą linię, drudzy ganią ją za podobieństwo do starszych konkurentów (Bravo, Civic, Leon). Jednym podoba się wykończenie wnętrza jak w większej Insignii, drugim zawadza stosunkowo mała przestronność.Wszyscy są zgodni co do jednego - nowa Astra jest za droga. Droższa nawet od Golfa.

Ale wiecie co? Wydaje mi się, że może odnieść sukces. Auto jest zupełnie inne dla oka niż "trójka", a mimo to nie zrywa z całym dorobkiem stylistów ostatnich lat. Jest ładna, ale nie kontrowersyjna. "Trójka" wyglądała świeżo dopóki nie pokazali "czwórki". Obecnie tylko GTC się jakoś broni - ale to też do czasu premiery nowej odsłony.

Reasumując - Astra IV będzie się sprzedawać dobrze. Pytanie tylko, czy wystarczająco dobrze, by wybronić Opla z problemów finansowych.